41 PZU Maratonu Warszawski – relacja

Zapraszamy na relację z 41 PZU Maratonu Warszawskiego napisaną przez maratończyka Piotra Gorzela 😎 Miłej lektury!

41 PZU Maraton Warszawski – 500 km „maratonu” i 42,195 km biegu. 7 maja 2019 wraz z wbiegnięciem na metę 7 Maratonu Lubelskiego wystartował dla mnie 41 PZU, nie wiem jak u innych ale u mnie jakoś zawsze chwilę przed metą mam myśli „nigdy więcej”, chwilę po „co następne”. Wiadomo, do realizacji planu jeszcze daleko, nie mówiąc już o samym biegu ale „maraton” już się rozpoczął, już w głowie siedzi, już myślisz co dodać, co odjąć w treningu, już liczysz.
Realizacja planu? O tym można by długoooo pisać, fakt składa się to głównie z biegania, ale…. i to właśnie „ale” już takie kolorowe nie jest. Jak to kiedyś Madzia Borowiec-Różycka słusznie zauważyła, to nie jest takie proste mając rodzinę, dzieci, dom, pracę, obowiązki znaleźć czas i chęci na te godziny treningów, a tych godzin jest napewno dużo (z ciekawości muszę kiedyś policzyć ile, akurat ten był dość krótki bo miał coś ponad 500 km w przygotowaniach i 4-5 dni treningów w tygodniu)😉 Z tych dwóch rzeczy głównie składa się przygotowanie do maratonu – czas i chęci – bo plan lepszy czy gorszy żaden problem znaleźć, a jeszcze lepiej jak ktoś pomoże go sensownie ułożyć, ale wkomponować go w nasze życie to już takie proste nie jest. Wiadomo każdy ma swoje życie i obowiązki, które musi wykonać, tak samo jak i rzeczy które wypadną niespodziewanie i w to wszystko trzeba wpleść „nasz plan”. To jest ciagle kombinowanie jak to dzisiaj zrobić, ciagle tasowanie dni treningowych z dniami nie treningowymi, przekładanie krótszych treningów z dłuższymi ciągłe sprawdzanie prognoz pogody itd. 🙄 Bądźmy szczerzy będą też obowiązki które zaniedbamy, nie da się wszystkiego pogodzić i tutaj ukłon w stronę tych naszych 2 połówek, to one przejmują sporą cześć naszych obowiązków i często nawet nie zauważamy ile dla nas robią tylko po to, żeby nam to wszystko ułatwić, a nagrody w postaci medalu na mecie nie dostają… 🤔 No ale tak jak i medalu to i naszych połówek też jest i 2 strona 😜 Taki cykl przygotowań to jest niezliczona ilość gadek typu „tylko bieganie i bieganie..” „dzieckiem byś się zajął a nie tylko…” „zrób coś pożytecznego a nie…” itd…itd… 🙉 i tutaj pojawia się ta 2 rzecz „chęci”. Jak z tymi ciągłymi pretensjami łatwo sobie poradzić, bo one to tak jak instrukcja obsługi: zawsze jest dołączona, ale rzadko kiedy zwraca się na nią uwagę, a jeśli już to tylko po to żeby wyłapać istotne rzeczy 😉 Ale juz ciężko jest zmusić się np. do treningu 2 zakresu przy temperaturze 30 stopni 😓🌡🌞Ciężko zmusić się do wstania o 5 rano po 4 godzinach snu i wyjść robić trening 😴 ciężko odmówić sobie w upalny sobotni wieczór piwka 🍺 bo trzeba rano wstać robić 30 😣 Maraton to jest wieleeeee wyrzeczeń, ale to jest właśnie trening głowy, bo to ona będzie biegła po 30 kilometrze 💪 Oj z chęciami to jest różnie… i tą głowę trzeba mocno trenować.

Sam bieg 29 września… no cóż, na starcie już ten trening głowy się przydaje bo perspektywa ponad 3 godzin biegu czy ponad 42 km za fajna nie jest. Po prostu tak jak na treningu jest robota, trzeba ją zrobić i koniec!
Jak sam bieg wyglada? Transmisja na kanale PZU maratonu najlepiej to przedstawia. Jak się biegnie sam maraton? W trakcie za fajnie nie jest, ale z perspektywy czasu powiem – nawet fajnie się biegło, na 41 kilometrze na zegarku SMS od Magdy „Mamy to😁 będzie życiówka”. Dobrze to ujęte – „mamy to”, w „maratonie” bierze udział cała rodzina, jedna osoba tylko go przebiega więc Madzia, Ola – „mamy to” 😘
Jak zacząłem biegać usłyszałem takie hasło „jak chcesz zmienić swoje życie zapisz się na maraton”. Pomyślałem wtedy co za kicz i patos, a teraz rozumiem o co w tym chodzi, zmienisz swoje życie bo będziesz musiał dostosować je pod „maraton”, nie ma chyba dnia w trakcie przygotowań żeby chociaż raz dziennie nie przeszła myśl o maratonie, a skoro takie PZU biegnie kilka tysięcy osób widocznie warto 😀

Piotr Gorzel 3:43:44,
Zbyszek Boruch 3:44:44,
Sławomir Próchniak 4:32:26,