Nocna Dycha do Maratonu w Lublinie – 02.02.2019 – relacja

Nocna Dycha do Maratonu z sukcesami w tle
Na noc 2 lutego przypadł start już kultowej Nocnej Dychy do Maratonu 🌃🌛Dlaczego kultowej? Bo raczej mało kto biega tak późno, o 22.30 mieliśmy usłyszeć strzał startera…
Nie da się w tym miejscu pominąć równocześnie odbywającej się innej sportowej imprezy – Plebiscytu na „Najpopularniejszego Sportowca Świdnika 2018”, w którym w kategorii amator nominowany był Artur Jendrych.
Nocna Dyszka to okazja do sprawdzenia swojego organizmu jak funkcjonuje sportowo w nocy. Niektórzy nie lubią biegać tak późno, niektórzy tylko wtedy mają czas. W czasie kiedy pomału szykowaliśmy się do startu i witaliśmy „Naszych”, dotarła do nas jedna po drugiej niesamowicie przyjemna informacja. Ostatni rzut oka na telefon przed startem, a tam wiadomość od Darka, że nasz Charytatywny Bieg Mikołajkowy 🎅 został Sportowym Wydarzeniem roku 2018! Bomba! Wielkie gratulacja dla Darka za koordynowanie tej imprezy oraz dla Wszystkich, którzy w tym sukcesie „maczali palce” . Jeszcze dobrze nie opadły pozytywne emocje po tym zwycięstwie i nie zdążyły wzrosnąć przed biegiem jak Darek uprzejmie doniósł, że najpopularniejszym sportowcem w kategorii amator został… Artur Jendrych!!! Wielkie gratulacje! Należało się chłopakowi. Czy mogliśmy wymarzyć sobie lepsze warunki motywacyjne do biegu? 🏆
Pogoda trochę enigmatyczna, niby ciepło, a ciut wieje, niby bezchmurnie, a coś siąpi… Korzystając z wiedzy i doświadczenia Senseja uznałem, że trzeba się trochę rozebrać. Inni poszli też tą drogą i chyba się opłaciło. Jak to przed startem, uśmiech, radość, pogaduchy i grzanie się do biegu. Gwar nie pozwolił nam usłyszeć strzału startera. Ale co to dla nas… inni biegną to i my! Co chwile przemykają żółte koszulki ale tłum znacznie ogranicza widoczność. Oczywiście zakładane tempo mało obchodziło moje towarzyszki, które niczym łanie, jakby usłyszały o promocji ciuchowej w Felicity ruszyły do przodu i weź człowieku goń😉 Trasa już znana, dość przyjemna w pierwszej części, stąd moje obawy co będzie dalej… a było całkiem ok. Do punktu z wodą równo, mocno wyprzedzałem co chwilę kogoś, kto przedobrzył na początku. Ulica Łęczyńska to przygrywka do tego co na nas czekało dalej, czyli lekkich przewyższeń. Podpowiadałem przyjezdnym gdzie trzeba się szykować na walkę, Iwona niczym na zajęciach z Zumby na chodniku wyginała ciało i prezentowała skomplikowane układy utrudniając bieg męskiej części zawodników 😜😉 Ostatni podbieg i słychać było głos konferansjera, a w powietrzu czuliśmy zapach pomidorowej. Na przedostatnim zakręcie słyszeliśmy głośny doping żółtej strefy kibica i… zaczął mnie gonić Bieguś !!! No wariat Przejąłem flagę Biegającego Świdnika i gnałem do mety z owadem na ogonie. Ostatnie metry, flaga powiewa, oddechu brak, a Bieguś ciśnie! Finish! Konferansjer zauważył jaka grupa biegowa w efektownym stylu przekracza linię mety.
Kolejna impreza, w której Grupa została zauważona, zdobyła nagrody – Brawa Pani Irenko! Silna grupa, pozytywni ludzie, uśmiechy i te sukcesy docierające do Stowarzyszenia. Bez Was by się to nie udawało! Dziękujemy!!!
Written by Łukasz Ścibior